"Główne banki centralne świata martwią się o inflacyjne skutki uboczne
swoich zmagań z recesją. To błąd. W zestawieniu z zagrożeniami, jakie stwarza
uporczywie słaby wzrost trwały wyskok umiarkowanej inflacji nie jest powodem do
zmartwień. Przeciwnie, w większości regionów powinno się ją witać z
zadowoleniem.
Być może argumenty za umiarkowaną inflacją (powiedzmy do 4-6 proc. rocznie) nie są już tak przekonujące, jak były u zarania kryzysu, kiedy to po raz pierwszy poruszałem ten problem. Wtedy bowiem – przy niechęci rządu do umorzenia długów, przy ogromnie przewartościowanych realnych cenach mieszkań oraz przy nadmiernych płacach realnych w niektórych sektorach – umiarkowana inflacja mogłaby być nadzwyczaj pomocna."
Być może argumenty za umiarkowaną inflacją (powiedzmy do 4-6 proc. rocznie) nie są już tak przekonujące, jak były u zarania kryzysu, kiedy to po raz pierwszy poruszałem ten problem. Wtedy bowiem – przy niechęci rządu do umorzenia długów, przy ogromnie przewartościowanych realnych cenach mieszkań oraz przy nadmiernych płacach realnych w niektórych sektorach – umiarkowana inflacja mogłaby być nadzwyczaj pomocna."