"Można mieć różnego rodzaju
zarzuty do kolejnych składów RPP. A to, że zwykle zbyt dużą wagę przykładały do
bieżącej inflacji, podczas gdy powinni działać wyprzedzająco. A to, że
komunikacja z rynkiem – dyplomatycznie to ujmując – do najdoskonalszych nie należała.
A to, że do składów Rady nie zawsze trafiali specjaliści od polityki
monetarnej. A to, że co sześć lat nowy skład uczy się niejako sztuki polityki
pieniężnej w praktyce od nowa. Te zarzuty jednak bledną w konfrontacji z
faktem, że dla każdego ze składów najważniejszym był mandat ustawowy, którego
konsekwentna realizacja stała się wielkim osiągnięciem polskiej transformacji.
I co najważniejsze, dominująca większość członków RPP była naprawdę niezależna
politycznie od tych, którzy ich wybierali."