Forexowi milionerzy: ukłony dla analityków

“Agencje informacyjne w zasadzie co dzień zalewają nas powodziami informacji na temat rynków. Same informacje to jednak za mało żeby zmienić świat, trzeba je najpierw zagregować, przetworzyć, umiejscowić w kontekście i zinterpretować, a potem podjąć na tej bazie decyzje. Bywają dni, gdy pozornie wydaje się to łatwe, jak np. publikacja ważnych danych ekonomicznych typu bezrobocie, komunikaty banków centralnych odnośnie stóp procentowych, czy istotne wydarzenia geopolityczne o globalnym znaczeniu. Po czymś takim zawartość publicznych analiz i komentarzy kolejnego dnia wydaje się z góry prosta do określenia. I w zasadzie nikt nie zawraca sobie głowy ich prawdziwością czy sensownością, co by zresztą nie mówić – wewnętrzne analizy samych inwestorów są zwykle zbieżne w takich momentach. A co w pozostałe, mniej znaczące dni? Kiedy nie pojawia się lejtmotyw, część inwestorów potrzebuje zaspokojenia informacyjnego głodu, siłą rzeczy kierując się wówczas ku lekturom tego, co wymyślili analitycy. Jeśli pomaga to wszystko w osiągnięciu zyskowności, punkt dla czytających i piszących.”

“Po pierwsze i najważniejsze: to mit, że można zawsze i jednoznacznie zidentyfikować źródła zmian kursów podczas dowolnej sesji z przeszłości i wyciągnąć na tej postawie wnioski, które pomogą skutecznie tego rodzaju zmiany prognozować i wykorzystywać w przyszłości, bo przecież o to chodzi. Lubimy jednak wierzyć, że tak właśnie jest. Niestety, część z tych opowieści to jedynie produkty wyobrażeń i życzeń, korelacje niekoniecznie oznaczające przyczynowość, figle umysłu, historie suflowane przez zmysły i intuicję a niekoniecznie przez rzeczywistość.”